A psik!
Przełom listopad/grudzień sprzyja chwilowym (podkreślam chwilowym) zmianom nastrojów. Prawdopodobnie nie da się tego uniknąć. Jednak tym razem pora roku nie odegrała żadnej roli – czysty przypadek.
Nałożyło się na siebie wiele spraw, z którymi nie udało mi się uporać. Tak czy inaczej punkt kulminacyjny mam już za sobą – przynajmniej tak mi się wydaje.
Nie mieszam! Staram się tylko przelać to wszystko co mnie boli na przysłowiowy papier. Cos mi nakazuje nie nazywać rzeczy po imieniu. Dzisiaj zaczęłam mówić.. pół żartem pół serio cos tam wyksztusiłam. Trochę lżej. Bo pewne rzeczy nie powinny się wydarzyć.
Poza tym ciągle kicham. A psik! O, widzicie!? Ile to jeszcze?
Ehh.. Kobiety to dopiero silne istoty.
A no nie zdałam :( w chwili kiedy wiedziałam, że mam już jechać do ośrodka nagle zapomniało mi się zredukować biegu z 3 na 2 jak skręcałam i samochód mi zgasł, wtedy się jeszcze bardziej zestresowałam i już się zamotałam, w który wjazd mam wjechać i nie zauważyłam auta jadącego z prawej strony i "pięknie" wymusiłam pierwszeństwo :( a prawo jazdy już było w zasięgu moich rąk!!! bo wszystko zaliczone za pierwszym razem :(( wściekła jestem na siebie ;/ a stres im więcej tym gorzej, racja..
Dodaj komentarz