Bez tytułu
Juz dawno o tym myslalam. Myslalam, zeby ponownie sprowadzic zwierzatko do naszego domu. I stalo sie. Mamy nowego kroliczka. Jest sliczny .. a do tego mieciutki, puchaty, przytulny. Do wszystkich sie lasi. Nawet nie gryzie tapety. A od kabli trzyma sie z daleka. Reprezentuje soba wysoki stopien zadomowienia. Jest rowniez bardzo fotogeniczny .. jego cechy moglabym wymieniac bez konca. Jest jednak jedno 'ale'. On jest pluszowy.
I jeszcze czyms bardzo inteligentnym chcialam sie pochwalic. Ostatnio bije wszystkich na glowe w robieniu z siebie idiotki. A zreszto. Kogo to obchodzi. Trzy lata czekalam na to spotkanie! Nie tyle czekalam, co ...Eee tam! Co mnie podkusilo, zeby silowac sie z tym (nieotwierajacym sie) oknem. Najwidoczniej chcialam udowodnic, ze nadaje sie na pstragmena, bo racjonalnie nie moge tego wytlumaczyc (wtedy nie bylam sobo, nie wiem co mnie opetalo zeby zadzierac z tym onkem). A najsmieszniejsze jest to, ze Jacek stal na zewnatrz i sie temu przygladal. Siet! Zamiast wyjsc do Niego i porozmawiac czy cos, to odwrocilam sie, udalam, ze Go nie widze i odjechalam (bo rzecz dziala sie w autobusie). Przeklete rupiecie! Sprobowac ujac to metaforycznie .. milosc mojego zycia (znowu) przeszla mi kolo nosa. Ale nie.. bo juz o nim nie mysle, tylko czasami. Chcialabym wyzbyc sie tego glupiego romaztyzmu raz na zawsze.
Ale sie usmialam po tym wszystkim.
Dodaj komentarz