Bez tytułu
Spokojnie, do rękoczynów na pewno by nie doszło, ale kłótnia wisiała w powietrzu. ;)
Ileż ja z siebie energii uwolniłam! Chyba miałam jej duży nadmiar. Dużo za duży, który mniej lub bardziej mnie przytłaczał. Ale chyba bardziej. Wreszcie odetchnęłam pełną piersią! O tak: wdech.. wydech.. mmmm. Jak lekko. O rany! Czuje się tak świeżo.
Wydaje mi się ze powoli wracam do równowagi. Bardzo przeżyłam wyjazd taty. Jest dla mnie najbliższą osoba na tym świecie. Z mamą ciągle się kłócę. Żeby można było to 24h/dobę. Wiem, wiem dla niej tez jest ciężko. A brat przysyła smsy – to wszystko.
Jeden dzień i rozsypała się rodzina. Często sprzeczaliśmy się i zdaje sobie sprawę, ze nie pisałam o nich dobrze, ale to moi najbliżsi, których kocham i to właśnie oni są dla mnie najważniejsi.
Lubię wsiąść na rower i jechać przed siebie – tak odpoczywam; tzn. mój umysł. Dobrze na tym wychodzimy – oboje. To pewne.
Jeszcze tylko przestać zaprzątać sobie głowę J. I będzie całkiem OK. To nie mój problem, nie uczestniczę w tym chciałoby się powiedzieć. Cholera głupio mi czasami! Nie mogę się po prostu nie przejmować, bo mi go szkoda. Jestem wredną egoistką i tyle. Dla niego.
Wow! Gdzieś tam głęboko we mnie drzemią jednak jakieś ludzkie uczucia. Wymiękam ;) To dobry znak. Już myślałam, ze jestem twarda jak głaz, nieczuła..
I już nie boje się otwarcie przyznać, ze potrzebuje miłości!
Jak nasz kochany Ojciec Święty Jan Paweł II słusznie zauważył:
”Człowiek szuka miłości bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym".
Ta wspaniałą mądrością zakończę moja notkę.
Zaraz mam jazdę z p. Z. – przemiły instruktor, przemiły człowiek. Znajomi mi zazdroszczą – jest czego tzn. kogo.
P.S. Zwariowanego dnia ciąg dalszy ;)
Po tygodniu przerwy. Ponad 10 min spóźnienia (bo 40! min czekałam na przystanku, autobus po prostu nie przyjechał). Taki był początek. Mało czasu wiec w japonkach wybrałam się co zostało przyjęte ze zdziwieniem, bo raczej nie zdarza się. Pojechaliśmy na łuk, a że w tych butach nie byłam przyzwyczajona.. taaaak pojechałam że mój instruktor spojrzał na mnie z wystraszonymi oczami (dosłownie; może szok? ;)) i rzekł: "Jeszcze nigdy nie widziałam żeby dziewczyna tak szybko pojechała po łuku! i tyłem! i tak dobrze!" I wiele innych zabawnych sytuacji. Raz zgasł mi samochód, nawet nie usłyszałam bo otwarte szyby i hałas, a za chwile słyszę: „Nic się nie stało, nie przejmuj się” ;)
No właśnie, to nie przejmuj się! Egzamin w samym środku sesji. Ale nie będę!
Dodaj komentarz