'Wystarczy gest, slowo, by zranic tak bolesnie,...
Na poczotku dziekowa wszystkim za cieple slowa ktore od WAS dostalam, to bardzo mile ze moge sie gdzies wygadac i nikt mnie nie zlekcewazy - wrecz przeciwnie, wyciognie pomocno dlon i zaoferuje pomoc. Dziekowa Wam za to ze jestescie. Dopadl mnie ostatnio taki dolek, co sie rzadko zdarza, ale jak juz dopadnei to jest dobijajocy. Mialam troche problem w domu. To przez rodzicow. Czy tak zupelnei przez nich... bo tym razem to ja zawinilam. Bo jak nie wszystkim wiadomo - to starsi czasem potrafio sie ostro awanturowac. Ostatnio W drugi dzien swiat na Boze Narodzenie ojciec wsiadl se w samochot i tak bez nic pojechal se do wojka. Na 2 tyg a co tam, co go rodzina obchodzi, ale po jakims czasie sie wszystko uspokoilo i wrocilo do normy. Tak mi sie przynajmniej wydawalo. I znowu cos ich naszlo, tylko tym razem z mojej winy, takiem tam pierdolki, wygadalam sie. Perfidnie wygadalam sie przed mamo, a nie powinnam, takie tam sprawy o ktorych nie chce pisac. Mama nie powinna wiedziec i zaczeko sie: znowu kociol w domu. I musialam perfidnie zmyslac, zeby ktyc i tate i brata bo jak moja mama sie rozzlosci to po prostu jest nieobliczalna. podle sie wtedy czulam. Nie dosc ze rozpetalam to awanture (o szczegolach nie pisze) to jeszcze musialam potem klamac. Tak: klamac, tak to sie nazywa, a zcego nienawidze robic i u innych ludzi rowniez nie toleruje. Cale szczescie z rodzinko sie troche uspokoilo, ale o tym drugim nie potrafie pisac.. Jakos tak ze trudne to dla mnie jest. Nie potrafie sie otworzyc ... Nawet przed samo sobo. To nie jest tak: nie oklamuje siebie, ale po prostu nie dopuszczam do siebie pewnych wnioskow. .. Do tej pory nie przeszkadzalo mi to ... Swietnie sie bawie w tym towarzystwie. Na prawde so to fajne osoby. Potrafie sie z nimi dogadywac. Nie jest zle . Potrzebuje jednak pewnej bliskosci, takiego prawdziwego przyjaciela, (ja nie wiem czy kiedykolweik takiego mialam - juz taki tym ze mnie). Wczoraj zdalam sobie sprawe, po przeczytaniu listu od kolezanki, ktorej nie widzialm dwa lata i mieszka na drugim koncu Polski (cudwnie ze jeszcze cos takiego zdarza sie)... Umarl jej dziadek, pisze o swoim bolu i rozpaczy. Pisze rownez, ze znalazla oparcie w swojej przyjaciolce ktora jo pociesza. I wlasnie w tym momencie zdalamm sobie sprawe, ze kiedy moj dziadek umarl... Zaledwie cztery miesioce temu dzialo sie. Bylam zalamana i przygnebiona, nie potrafie o tym pisac, to jeszcze do mnie nie dotarlo... I kidy po kilku dnaiach wrocilam do szkoly, spotkalam swoich Wiesiow, oni tylko zapytali czemu nie odzywalam sie przez te dni. A kiedy powiedizalam co sei stalo.. Wiecie jaka byla ich reakcja? "Aaa..". I tyle, tak to byla wlasnie ich reakcja. I co tu duzo pisac. Ja sama nie wiem czego chce. Taki to ze mnie niezdcudowany czlowiek. Ja potrzebuje tylko troche sympati, uczucia, moc czasem porozmawiac z kims powarznie. Do tej pory moje zycie to bylo jedna wielka impreza. Nie znaczy to ze zylam / zyje i chodzie po samych melanzach. Nie nie! To znaczy ze wiecznie .. Jak to napisac... Nic nie traktowalam powarznie. Smiech, przypaly, roznego typu wyprawy, ktorym nieodlocznie towarzyszy... hm.. Faza to sie nazywa. Nic na serio, w koncu trzeba korzystac z urokow zycia, zeby kiedys tam bylo co pamietac i wspominac - wlasnie tak wyglodalo moje zycie. A teraz . Chyba przyszedl czas na zmiany. Odrobina powagi nikomu nie zaszkodzila. Coz , potrzebuje troche czasu, zeby to wszystkosie troche uspokoilo. Musze dojsc do siebie. Wierze ze sie uda, ze i tym razem wygram walke o swoj los. Trzeba wierzyc i w siebei i w Boga, ze jeszcze przyjdo lepsze beztroskie dni.