Znowu ten glupi atak. Ledwo zdozylam sie opanowac. Cholernie ciezko jest mi z tym. Chwile potem - wyzuty sumienia potrafio dobic, wyzrec wszelko nute nadzieji. I tak w kolko. Raz na wozie raz pod wozem. Wiem. Absolutnie nie probuje sobie czegos wmowic. Przeciez sama widze jak sie zachowuje moj organizm. Najgorsze w tym, ze niekiedy zupelnie nie potrafie sie kontrolowac. A potem obiecuje sobie, ze wiecej sie nie dam, bede twarda i .. dupa! Aj. Z natury zaliczam sie do ludzi raczej leniwych, dlatego nie mam zamiaru robic bilansu, czego dokonalam w pierwszym tygodniu ferii. Nie. Ja zyje na spontanie. Co mi strzeli do glowy - to robie (czasem ze dwie rzeczy zanim cokolwiek pomysle - oups! :) Po co mam sie zadreczac, ze prawie nieczego nie tknelam. Bo po co!? Prawde mowioc to nic pozytecznego nie zrobilam. Hy hy! Tzn. rozwiazalam zadania z matematyki i oszacowalam, ile dziennie musze zaliczyc stron lektury, by wyrobic sie przed omawianiem w szkole. Chcecie wiedziec ile? Sto! Toz to tragedia. Dlaczego ja tak nie lubie ksiozek? Czyz nie prosciej byloby mi czytac z przyjemnosci niz z przymusu!? Heh! Na pewno :D Ciogle przed oczyma stoi mi widok, jak w poniedzialek w nocy (a wlasciwie byl to juz wtorek ;) przedzieralismy sie przez wielkie wykopy pod przejscie podziemne tylko po to, by skrocic i tak dlugo droge (trasa przez jakies pol miasta). A dzialo sie to okolo godz 2. Czego to czlowiek nie wymysli. Cale szczescie, ze (plus moja kolezanka) bylo jeszcze trzech ostro wykreconych kolegow :P Czulam sie jak w epoce lodowcowej czy tez na Syberii. Ha! Dzisus! Do jakiego wniosku doszla pewna osoba o inicjale S. pod wplywem takiego mrozu!? Otoz przebywa obecnie w calkiem odleglej okolicy od miejsca zamieszkania, a dokladniej (uwaga, cytuje!) 'w wiejskiej chacie bez kaloryferow'. Odkryla nowe wlasciwosci senchy. A mianowicie doszla do wniosku, ze zielona herbata to herbata zycia. W koncu tez zielone liscie. Tak jak trawa :D I ze po niej tez haluny! ;P
Tak na szybkiego wszystko leci. A to nie tylko za sprawo mamy, ktora mnie sciga pod kazdym wzgledem. W sumie to nawet dobrze ze mnie ogranicza z tym przesiadywaniem przed kompem, bo po dwoch tygodniach nie wiele by ze mnie zostalo :P straszylabym wszystkich swoim wyglodem, zreszto co za roznica, skoro teraz to samo robie. Bez kitu. Po tych wszystkich szalenstwach, to ja sie sobie nie dziwie. A do tego jeszcze ten wstretny niezyt nosa. Pomarancze wcinam i snuje sie po domu. Zaraz wezme sie za czytanie tej nieszczesnej lektury. Bo nie mam juz sil, zeby gdziekolwiek wychodzic z domu. Znowu zawieja, ale tym razem nie bede oglodac jej przez rozowe okulary (gdzies sie zapodzialy w szufladzie). No i kurcze wypadlam z transu, wena mnie opuscila, zapomlam o czym mialam napisac. Tak barzdzo nie chce mi sie myslec, ale najwyzsza pora zebym zaczela sie do tego zmuszac :D Tym razem to ja przegielam, az mi glupio, kurde .. Nie mam ochoty o tym wspominac, ale obiecuje samej sobie ze to zmienie. Nie lubie zawodzic ludzi, a ostatnio, czy zdaza mi sie to coraz czesciej? Bo ja wiem. I chcialam podziekowac Bogu, ze opieke, za to ze nad nami wtedy czuwal, bo malo brakowalo, a skonczylo by sie beznadziejnie. Tyle niebezpieczenstw czyha na ludzi. W czarnych sportowych hondach, podkreslam sportowych :P
[...] 'Moral tej historii to patrz komu ufasz Bo sam najlepiej wiesz kogo sluchasz Czy stoisz w miejscu czy do walki ruszasz Czy naprawde komus wierzysz czy tylko sie zmuszasz.'
mmm. FERIE !! Kochanie moje - tak dlugo czekalam. Nareszcie wyspie sie. Tak, yhy. Ale fajnie sie zapowiadajo. W piatek bylam na rap grze - extra zabawa przy ukochanej muzyce. W przyszlym tygodniu szykujo sie odjechane osiemnastki (pon., wt., n.). Juz nie moge sie doczekac, kiedy odreaguje ten stres, ktory powoli mija .. tak przy cieplej herbacie. Brr. Ciogle zimno. A na wyzdrowienie mam tylko dwa dni, dlatego trzeba intensywnei sie kurowac, zamiast szalec to tu to tam. Ajajaj! A wiecie, ze Krecik robil: laaaa i krecil glowo!? Czyli tak jak .. w autobusie :D Juz taki przypalowiec ze mnie.
Wiecie co !? Zycie jest piekne, szczegolnie jak swieci slonce. To jakby wielkimi krokami zblizala sie wiosna, wszystko budzilo sie do zycia.. Taa jasne! A za oknem 5 stopni mrozu. Nie ma to tamto :D Jak puscic wodze fantazji. Ale co ja zrobie, ze kiedy widze te bezchmurne niebo, to maxymalnie mocno chce mi sie wakacji! Wiem, wiem! Na razie musze zadowolic sie feriami (jeszcze tylko kilka dni). Swietnie, w tym samym czasie moja mama rowniez ma 2 tyg. wolnego. Jak sie ciesze. Juz ja to widze .. Musze uwazac na to co robie i pisze, bo ktos cos weszy .. W szkole jutro zebranie - bedzie przypal czy nie !? (that is the question) Ale chyba raczej tak. Oups! A oceny i takie tam pierdoly - jezeli chce miec pretensje to tylko do siebie. Pragne Was rowniez przeprosic, ze ostatnio coraz rzadziej odwiedzam Wasze blogi, ale brakuje mi czasu. Obiecuje, ze wkrotce nadrobie zaleglosci. No .. tak jakos strasznie formalnie wyszlo. Jestem bardzo zmeczona tym wszystkim, calo to pogonio za wiedzo .. a problemy w domu jak byly tak so. Zreszto jak wszedzie .. Oj, chyba dzis mamy niskie cisnienie :D
A ja chce stac na szczycie i czuc .. Czuc, jak wiatr mi twarz zmaga. Obejmowac swym wzrokiem niekonczaco sie przestrzen. Chlonoc barwy zyciodajnej natury. Podziwiac realne piekno jakie emanuje wraz z wolnoscio skierowano otwartymi dlonmi ku niebiosom. Chce ujawnic moment gdzie nawet detal, ktory omijam codziennym spojrzeniem nabiera urody artystycznego bibelotu. 'Trwaj chwilo, jestes piekna'! Niesamowita rozpietosc krajobrazu. Nieumiejetnosc uchwycenia w jakze bardzo zasobne klatki filmowe.. Przejrzystosc mysli. Wiara w cuda. Rachunek bledu na pozniej .. A niewidzialna reka wcioz pcha mnie do przodu, upieksza me serce. Czuje satysfakcje. Ja moge ..! Podniecam sie kazdo sekundo bycia tu. Zapach sukcesu, chocby tego najmniejszego. Trzeba wcioz w gore isc .. 'Wolnosci dodaj mi skrzydel'! Pozwol .., bym otworzyla tak dawno zamkniete zakurzone, przezarte az do bolu rdzo drzwi do tego wnetrza. Prosze .. Tak bardzo tego potrzebuje. Swiezego powietrza. Niepodleglosci. Co ja bym dala, zeby wsiosc teraz w pociag i odjechac w sino dal .. Poczuc to raz jeszce. Ujrzec masywne, napompowane do granic wytrzymalosci chmury ocierajoce sie o te wspaniale gorskie kopuly.. Mineraly i eksponaty skalne. Malenka jaskinia, do ktorej nie chcialam wejsc. Moj pierwszy pobyt w gorach, pierwszy snieg i pierwsze zyczenie, ktore nie spelnilo sie do tej pory. Aha! I jeszcze jedno, jak moglam zapomniec! Ladowanie na drzewie, mnostwo dobrego humoru i nogi brodzoce po kostki w blocie (mojego pierwszego, a zarazem ostatniego faceta). Oh i Ah, ale wspomnien to nikt mi nie zabierze! :D