W pokoju doslownie sterty, na kazdej co innego, juz nie wiem za co mam sie zabrac. Mam taaaki balagan, a jeszcze wiekszy w glowie. Tysiace spraw do zalatwienia. Juz nie wyrabiam sie w czasie. Co za popaprane spoleczenstwo. W tym miescie nie idzie nic zalatwic. Kurcze no! Jakis gigantyczny rachunek, potem roaming i szukaj czlowieku przejsciowki do ladowarki. Malo kto wiedzial o co chodzi nawet w salonach gsm, ale w koncu znalazlam (u pana ze sprzetem muzycznym itp. :). Jeszcze ta nasadka od joysticka, ale nie! Trzeba wszystko wymieniac. Po co mi to bylo!? Mialo to potrwac jeden dzien, ale niestety jak to zwykle bywa - potrwalo dluzej i trwa az do chwili obecnej. Nie mam komorki. Na aparacie zostaly wszystkie numery, nic na SIM. Fuck! W tym momencie dziekuje czlowiekowi, ktory stworzyl gg. Wielkie uszanowanie. No i pani doktor postawila zla diagnoze i przypal. Leki zadzialaly, ale w druga strone niz powinny. Eee. To tylko moje zdrowie. Kogo to obchodzi. Troche na tym ucierpialam, ale juz wszystko wraca do normy. Tak jakos wszystko mi sie wali.. No i jest jeszcze cos, czego nie potrafie wydusic.. W kazdym badz razie: nienawidze..
Powrot do domu godzina 5 rano, 3 godziny snu i znowu na nogach. Zalozenie: kolejna noc sluzy odespaniu poprzedniej nieprzespanej. Teza nie sprawdza sie. 4h snu. Nie wiem jak ja to robie. Wielki hold pilkarzom francuskim, a w szczegolnosci dla Henry'ego i Zidana. Co tu duzo mowic.. Gra jak zwykle w wielkim stylu. Klasyka. Szkoda tylko Brazylii, ale Francji kilbicuje od momentu kiedy zaczela sie moja przygoda z footbolem. (wiek ok. 11 lat) I tak az po dzis dzien. Ostatnio tyle emocji.. Chyba zmieklam troche.. Nigdy bym nie przypuszczala, ze bedzie mi zal to wszystko opuszczac. Niby to tylko 3 miesiace. Ciesze sie ze jade, z roznych wzgledow. Wiem, ze gdybym zostala, byloby mi przykro. Nie przez fakt, ze konczy sie pewien etap zycia. Bo jeden konczy sie, a drugi zaczyna.. Towarzystwo zaczelo sie rozjezdzac. Kierunek: glownie Europa, tylko ja sie wyrwalam. No i panowie robotnicy tez juz koncza prace i zbieraja sie. Robi sie tak smutno. Wszyscy odchodza. Musialam to napisac. Czy jest mi lzej? Nie bardzo. Potrzebuje gwarancji, ze jeszcze kiedys bedzie tak fajnie, jak jest teraz. Czeka mnie wielkie pakowanie w ciagu kilku najblizszych dni. Postaram sie jeszcze tu zajrzec przed wyjazdem. Ale w razie czego zycze Wszystkim bajeranckich klimatow na tegoroczny letni wypoczynek.