W koncu wygralam ... walke o swoj los.
Rozumiecie? Taka okazja. A ja nic sobie z tego nie zrobiam! Jestem z siebie dumna. Pokazalam sama sobie obojetnosc dla tej sprawy. Jestem neutralna. A najwazniejsze: czulam ze nie robie tego wbrew sobie. Potrafilam zapanowac nad emocjami, zahamowac wyobraznie. Maly epizod. Krotka chwila, przerwa w rzeczywistosci ... Ale co z tego! Idziemy dalej! Yeahoo! Mozecie mi gratulowac. Bo to na prawde wiele dla mnie znaczy. To, jak zachowalam sie w tej calej sytuacji. To, co wtedy zrobilam. a wiecie co zrobilam? NIC ! I z tego wlasnei jestem dumna, ze nic nie zrobilam. Moze to sie wydac troche dziwne, ale taka jest prawda. Dobrze sie czuje w takiej biernosci, wobec tej sprawy. Zle, co ja mowie! Nie ma zadnej sprawy! Jestem wolnym czlowiekiem. Sama decyduje o sobei. I to mnie wlasnei cieszy. Jestem w stanie sama podejmowac decyzje. Mam do tego prawo. W koncu wygralam ... walke o swoj los.