uuf. Myslalam ze ta cholerna bezradnosc pozre mnie w calosci. Przechodzi! Juz dobrze. Wydawac by sie moglo, ze pekne ze zlosci. Bezsilnosc.. i swiadomosc, ze poki co nie da sie zmienic owej sytuacji. Te wszystkie upokarzajace slowa.. Nie czesto slyszy sie cos takiego z przekrwionych wsciekloscio oczu! ( w sumie, bioroc pod uwage fakt, ze so to oczy osoby, ktorej nienawidzi sie - pewna satysfakcja istnieje). Przynajmniej mi nie zdarzalo sie cos (az) takiego. Nie ma juz sprawiedliwosci na tym swiecie! Tzn. jest (dowod: cel czwartkowej podrozy), ale nie w mojej szkole. To co: i ja sie kwalifikuje na nagane!? Niby za co! Oby nie. Poswiecilam tyle czasu i energii na te ugode. A tu dupa. Nie wiadomo jak bardzo staralbys sie poprawic, i tak nikt tego nie doceni. Nazwisko - (juz) znaczy swoje. Na razie sytuacja opanowana. Czwartkowa podroz: zeby nie dobre basy i parzadne sluchawki, to bym chyba nie wyrobila z moja rodzinka. Ciagle sie klocili. Tato za kolkiem szalal (bez szczegolow, bo wiadomo jak faceci prowadzo auta ;) Mama panikowala, a brat .. (bez komentarza, on ostatnio i tak jakis narwany). Powiodlo sie! (jeszcze troche pomilcze na ten temat) I wlasnie to sprawilo ze tak szybko uspokoilam sie, po wczesniejszym (uzasadnionym) napadzie ... teraz juz nie wiem jak nazwac emocje, ktore wziely gore nad rozumem. Trzeba sie troche przystopowac ;)