all rights reserved.
Mialam nie wracac, ale pomyslalam: co mi tam! Sprobuje czegos nowego. Takim oto sposobem jutro mam wyklad z filozofii. Tutaj, u mnie na politechnice. Bede uczyc sie zarzadzac przez najblizsze 5 lat, o ile wytrzymam i nie uciekne na daleki (dziki) zachod. Ok, badzmy dobrej mysli. Przynajmniej postaram sie.
Wrocilam w czwartek wieczorem, w piatek 'wielkie powitania'. Zjechalo sie towarzystwo z Polski i Europy. No i tak witalismy sie z pt/sb, ze az w sobote nie dalam rady wstac z lozka. Zwloklam sie o 5 p.m. i staralam sie nie odchodzic zbyt daleko.
Zmiana czasu tez robi swoje. Np. dzisiaj w nocy szwedalam sie po domu do 2 rano; szelescilam itp.
Zaraz ide segregowac zdjecia do albumu, wypakowac reszte z walizek i kilka innych rzeczy.
Jeszcze rok temu jakos dawalam rade, a teraz znienawidzilam podroze i pakowanie.. Jak juz osiade w jednym miejscu nie lubie sie z niego ruszac. Mysle ze stad moje przywiazanie do USA, bo 3 m-ce jakby nie patrzec to kupa czasu. Ok, juz nie bede przesadzac.
Kupilm nowy notebook, zalozylam haslo i jak to sie mowi.. sama stanowie o sobie. Przyszedl pan z EuroNetu podlaczyl co trzeba i w ten oto sposob wreszcie mam wlasne narzedzie pracy we wlasnym pokoju.
Moze wreszcie uda mi sie czesciej odwiedzac blogi, czego sobie i Wam zycze.