'Niezaleznie od sytuacji zawsze bron swoich racji
To dla twojej informacji, reszta jest owiana tajemnico
Jedni bedo krytykowal, inni sie zachwyco
Jedni bedo cie szanowac, drudzy znienawidzo.'
[...]
Kiedys stwierdzilam, ze takie pisanie pomaga mi, przynosi ulge.. wiec bede nadal to robic. Wlasnei po to prowadze tego bloga - dla samej siebie. Nie bede ukrywac ze bardzo milo mi, kiedy dodatkowo interesujo sie tym inni ludzie, czyli Wy. Sprawia mi to ogromno przyjemnosc czytac koentarze od Was. Dziekuje za to ze jestescie, zeby nie to i mozliwosc wyzalenia sie tutaj nie moglabym .. chyba nic. Zamknela bym sie w sobie i nie reagowala na zadne z zewnetzrnych bodzcow. Po jakims czasie stwierdziliby ze jest ze mno zle, zabrali na obserwacje do jakiegos psycha - stamtod bym juz nie wyszla, lezala nieruchomo przez kilka lat w zszazalej za starosci, szorstkiej poscielie i pizamie w brzydko kratke i niedostateczno iloscio guzikow .. tego najbardziej nie lubie (brzydkij oprawy snu) - zle na mnei dizal. A ostatnio ciogle snio sie koszmary. I co!? Nic. Zawsze bylam wesolkiem, optymistycznie do wszystkich nastawiona. A teraz? Nie wiem, samej mi trudno to wyjasnic. Nie chcialabym calej winy zrzucac na nich. Swieta to ja nie jestem, ale .. kurde. Szkoda, ze wszystko kreci sie wokol hajsu. Wielka szkoda. Ale nie o tym chciaalm pisac (choc o to poszlo). Mam ja sie z tym wsyztskim. Tak bardzo chciaalbym miec normalne swieta. Takie najnormalniejsze w swiecie (takie jak kiedys?). Ostatnio oglodalam wiadomosci w telewizji regionalnej (ha!) no i .. reszty sie domyslcie. Zapachniala mi ta kielbaska =] a dokladniej obrzedy, tradycje, rodzinna atmosfera. U mnie tak nie ma. To chyba dlatego nienawidze swiat! Dla mnei nie so niczym nadzwyczajnym. No mize ciesze sie tylko z wolnego czasu. Rodzice i tak ciogle sie kloco ze sobo czy z kims innym. A w tamtym roku podczas kolacji wigilijnej to nikt sie nawet nie odzywal. Super rodzinan atmosfera. Dlatego zaproponowalam by w tym roku niczego nie obchodzic. Moglam sie spodziewac odpowiediz. Jasne ze nie zgodzili sie, a wszystko to by choc nie postawic na moim, zrobic na przekor. Chco nawet wycioc mojo ulubiono choinke zdzialki! A jak poproslam mame o prostownice do wlosow jako prezent to zrobila wielko awanture i sie jescze dziwi ze przestalam sie do niej odzywac (unzajmy ze to moj maly sukces). Sama sobie sprawilam prezent i kilka dni temu kupilam jo. Oni robio wszystko zeby przypadkeim mi zycia nie umilic. Kilka takich 'sympatycznych' incydentow w ciogu dnia .. i tak bardzo chce mi sie zyc! ;/ Jeny jak mnie to motywuje, tak uspokaja wewnetzrnie, jestem w stanie zrobic niemalze wszystkio. Nie ma to jak wewnetzrny spokoj! dupa! grr. I wlasnei tu pojawia sie problem pieniedzy, bo tylko dzieki nim bede mogla uniezaleznic sie od rodzicow. (...) Ale wy nie wiecie jak mi jest zle z nimi. Musze myslec racjonalnie o swojej przyszloscie.. Kiedysm mialam takie wspaniale swieta - pamietam to do dzis. Ale one juz nigdy nie bedo takie same. Ja bylam bardzo mala, a caly swiat w kolo bardzo duzy. Nie zdawalam sobie nawet sprawy jak mi dobrze? Pelno sniegu, ogromny dom z tajemniczym i nieotkrytym strychem pelnym tejemnic.. Ogrod, prawdziwy piec ... Wszystko to na skraju lasu, w oddali widac swiatelka w domach sosiadow, slychac odglosy szczekajocych psow, a co najwazniejsze - ten klimat (ktorego teraz tak mi brakuje) .. i mnostwo szzcesliwych dzieciakow (bo oni wiedizli co to wogle jest szczescie?), mnostwo krewnych i rodziny.. Wyczekiwanie pierwszej gwaiazki , modlitwa pelna smiechu, radosci i zyczliwosci (teraz jest skazaniem). Przepychaniki, mnostwo wrzaskow, a wszystko po to zeby zajoc miejsce z brzegu ogromnego stolu, by blizej bylo do pokoju z choinko - bo w koncu tam po ladnym zjedzeniu posilkow ukazo sie prezenty. Ujada pies, czyzby ktos byl na zewnotzr? Tzreba to sprawdzic. Wraca oboloaly tato, to podobno Mikolaj go zdzielil lasko, ten najprawdziwszy (a my durni uwierzylismy) .. Nie mogl wstopic choc na chwile, ale przesyla prezenty. No i byl z nami jescze Dziadzia co przezyl dwie wonjy swiatowe. Ah, co to byly za czasy. Potem zapalalismy zimne ognie na podworku. Te iskierki - nie chcielismy by tak szybko zgasly, zapach mrozu, dymu z komina .. Kosz soczystych pomaranczy .. Ta cudowna beztroska.. Potem pakowalismy si do samochodu i jechalismy do najukochanszej babci i (sp) dziadka. Przedzieramy sie pzrez polne drogi pelne zasp i pelni strachu.. Ciemnosci nas otaczajoce rowneiz odgrywaly istotno role. Potem znowu smiechy i radosci, pasteraka (ja akurat nigdy nie bylam - wolalam szalec w domu), poranne poslizgi, sanki, igloo - wojna, a potem zapalenia pluc .. :D To byly najwspanialsze swieta w moim zyciu. Dobrze, ze chod zostaly w pamieci. Teraz nie ma nawet tych klimatow ani choc odrobiny zyczliwosci. Mowi sie trudno. Obiecalam sama sobie: nie analizuje ..Ale jest mi tak ciezko. Jestem juz duza, dlatego rozumiem duzo wiecej niz przed laty. Moi rodzice to bardzo dziwne osobki.. Aj! Nie bede sie rozpisywac, tyle juz razy .. Bez sensu tak sie powtarzac. Zdaje sobie sprawe, ze za obecne klopoty nie moge w calosci obarczas moich rodzicow. Ale powiedizec ze sama sobie ich nawazylam tez nie moge. Trudno mi to z siebie wydusic, to jest takie zakozrenione. Poza tym spzreczne z moimi dotychczasowymi ideami. Rodzice podcinajo mi skzrydla, choc dajo szanse na rozwoj intelektualny, to jednak na ten osobowy zero perspektyw. I dlatego musze sie ciogle buntowac. Od jakiegos czasu moje zycie to nieustanna walka, musze to robic, by nie stac sie tako jako oni by chcieli. W rzeczywistosci wygloda to jeszcze gorzej niz co tu opisuje - nie chcielibyscie czegos takiego. Za kazdym razem klotnia za najdrobniejszy szczegol.. Oni mnie nigdy nie doceniali. Na kazdy moj kolejny sukces byli coraz bardziej obojetni. A ze bylam jeszce dzieciak, pojelam ze staje sie to zbyt monotonne, nie wywoluje wiekszych emocji. Chcialam nowych wrazen? Chcislam zwrocic na seibei uwage. Nastopily nieodwracalne zmiany. Przestalo mi zalezec na dobrych rzeczach. Z kazdym dniem ich obojetnosc coraz bardziej wplywala negatywnie na moje zachowanie. Tu dostalam jakos kare to cos tam :D Po prosty oni wierzo w to co myslo, albo chcieliby zeby tak bylo, a nie w realia! Nawet nie chcieli wiedziec za co mialam poprawne .. To wszystko nie wyglodaloby tak zle, gdyby mnie nie wiezili. Wzrok Was nie myli. Chyba chco mnie calkowicie odizolowac od ludzi. Ja rozumeim ze pragno mnie chronic najbardziej jak potrafio, ale pzrepraszam bardzo - bez pzresady. Szkola, dom, do tej pory udizelalam sie jeszcze na silce i fitnes, no ale w grudniu sobie odpuscilam (len!) i tak mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Nie, nie martwcie sie, nie popadam jescze w obled. To mi jeszce dlugo nie grozi =] Tylko ze ostatnio coraz gorzej jest mi porozumiewac sie z innymi ludzmi. Trudno zlapac kontakt, te samo fale nadawania. Boje sie, ze zostane sama. Zawsze tego sie balam, tak bardzo.. Nigdy nie mialam zbyt wielu przyjaciol, ale bylo mi dobrze. Liczylo sie wnetzre, zawsze przedkladalam jakosc nad ilosc. Ale i takie silnie zawiozane nici ulegajo przerwwaniu. Nic nie trwa wiecznie (moze i moja zla passa wkrotce mini).. Nie potrafie tego z siebie wydusiac .. Jeszce nie teraz ... ;(
'Codzien nowe problemy przy codziennym chlebie
A kto sie zlamal wydal wyrok na siebie'
[...]
'Powiedz ile zycie ludzkie warte jest
Powiedz ile jeszcze spadnie slonych lez
Powiedz ile jeszcze bedzie tak jak jest
Wiesz - to powiedz ile, powiedz, powiedz.'