"Moze gdy drgnie ta wielka sila, co we mnie...
U mnie juz tak jest, ze skrajnosci w skrajnosc. Jeden raz jestem szczesliwa oznajmiam to calemu swiatu, a za pare dni nie odzywam sie do nikogo jest mi zle i bije sie sama ze sobo. Robie co innego niz chce niz mysle. Nie moge zapanowac nad sobo. To nie jest depresja, bo szybko przechodzi... Ja mam klopoty o ktorych nie dam rady napisac i mimo ze za jakis czas bede wszystkich zapewniac ze wszystko jest w porzodku, to nic nie bedzie. Na przyjaciolach tez nie moge polegac, czy ja wogole mam przyjaciol? Nie !!! Bardzo dobrych znajomych z ktorymi zawsze swiruje. Przyjaciol nie mam, nie potrafie tak bardzo zblizyc sie do czlowieka. Kiedys na swojej drode spotkalam pewno dziewczne (kolezanke) i okazalo sie ze mamy wspolno ceche: potrafimy utrzymac zajebisty kontakt z ludzmi ktorych lubimy, cenimy, ale nie potrafimy utrzymac tej znajmosci, ta truga osoba (na ktorej tak zalezi i tak predzej czy pozniej odejdzie). Nigdy nie potrafilam utrzymac przy sobie takiej pokrewnej duszyczki, osoby ktoro szanuje i nadal chcialabym przebywac w jej towarzystwie. To zbyt silne ode mnie. A co teraz czuhe ze trace z kims kontakt, z kims bardzo dla mnie waznym i nie potrafie temu zapobiec. Czuje, wiem ze wszystko chrzanie...
Chce zeby bylo juz po wsystkim. Dwa tygodnei do przodu i nie bede o niczym pamietac. Do cholery jasnej ! Niech to wszystko wreszcie sie skonczy ! Boze za co musze tak cierpiec !? . "Wez mnie w swojo opieke, bo dluzej moge tego nie wytrzymac."